Edukacja
Do poczytania
„Ziemi nie dziedziczymy po naszych przodkach, pożyczamy ją od naszych dzieci”
Mówi się, że naszą przyszłością są dzieci. Ale jaką one będą mieć tę przyszłość, gdy zabraknie wody? Jak rozmawiać, edukować dzieci na temat wody – zapytaliśmy p. Annę Michałowską, która z wykształcenia i zamiłowania jest technologiem wody, inżynierem sanitarnym i hydrologiem. Zawodowo (od 18 lat) związana jest z tematyką zarządzania wodami. Jest również autorką bloga „Jesteś wodą” (www.jesteswoda.pl, www.facebook.com/jesteswoda) oraz licznych artykułów branżowych i edukacyjnych z zakresu gospodarki wodno-ściekowej. Jej misją jest uświadamianie i inspirowanie do nawet małych zmian związanych z ochroną zasobów wodnych – poprzez treści edukacyjne, warsztaty i prelekcje dedykowane dzieciom oraz całym rodzinom.
WB: Jest Pani autorką bloga „Jesteś wodą". Na Pani profilu na Facebooku, w opisie, możemy przeczytać: „Woda to życie. Pomagam zrozumieć, jak ją chronić - w domu, w pracy, wszędzie". Jaka jest intencja realizowanego przez Panią projektu oraz jak włączyć dzieci w działania na rzecz wody?
AM: „Jesteś wodą” to projekt, który powstał z myślą o przybliżeniu tematyki związanej z wodą – zasobami wodnymi, wodą pitną oraz zagadnieniami hydrologicznymi – aby wzmacniać przekaz wartości i kruchość tego zasobu oraz budować poczucie, że każdy, nawet najmniejszy nasz gest wobec zadbania o wodę, w tym oszczędzanie jej w naszych domach i dbanie o porządek, ma ogromne znaczenie. Te działania może realizować każdy z nas – w tym także dzieci, poprzez nasz (dorosłych) przekaz i przykład. Taka postawa świadczy o naszym poczuciu odpowiedzialności za kondycję środowiska, z którego korzystamy i od którego jakości jesteśmy zależni.
BW: Jak komunikować dzieciom, że jeżeli nadal będziemy tak "szastać" wodą to możliwe, że w końcu jej zabraknie?
AM: W odniesieniu do młodszych odbiorców mocno wierzę w przekaz oparty na stwierdzeniach: „lepszy przykład niż wykład” oraz „nauka jest wszędzie”. Dzieci kochają zadawać pytania, zaczynając od słowa „Dlaczego…?” – do doskonały moment by w sposób ciekawy i koniecznie obrazowo zaszczepić w nich wiedzę o otaczającej nas rzeczywistości, w tym przyrodzie i naszej zależności od dostępu do wody. To sprawia, że decyzje naszych dzieci też stają się bardziej świadomie – świadczą o tym słowa wielu młodych uczestników warsztatów i pogadanek, które mam przyjemność realizować. Pamiętajmy, że temat ilości i jakości zasobów wodnych, dostępu do bezpiecznej wody pitnej i zjawisk pogodowych związanych z brakiem lub nadmiarem wody w przyrodzie dotyczy nas – tu i teraz. A nam, świadomym rodzicom, zależy na jak najlepszym przygotowaniu dzieci na to, co ich czeka w przyszłości. Zachęcam do edukacji, która prowokuje do zadawania jeszcze więcej pytań, szukania odpowiedzi oraz rozwiązań: rozważnych decyzji zakupowych, dbania o przedmioty użytku codziennego i dbania o czystość w swoim otoczeniu, bowiem wszystko to ma znaczenie dla kondycji naszej Ziemi, w tym dostępu do wody o dobrej jakości.
BW: Jako rodzice, opiekunowie i nauczyciele dzieci – jak mamy edukować dzieci na tematy związane z wodą?
AM: Zachęcajmy do rozmowy na ten temat, na każdym kroku – aby dzieci dostrzegły, jak w wielu okolicznościach sięgamy po wodę – nie tylko do picia, ale też dbania o higienę, czystość naszych ubrań i naczyń, z których spożywamy posiłki, podczas gotowania i… do umycia jabłka, które zabieramy do szkoły jako przekąskę, czy też do spłukiwania toalety. Realizowane przeze mnie warsztaty z tematu śladu wodnego zaczynam od podsumowania wraz z uczestnikami – na kartce papieru – w jakich okolicznościach i z jakich ilości wody na co dzień korzystamy. Jak już zobaczymy te ilości w formie konkretnej liczby i objętości – to następuje moment odkrycia, zaskoczenia i refleksji – co mogę zrobić, aby tej wody zużywać mniej? I o to w tym chodzi! Bowiem przywykliśmy, że po wodę możemy sięgnąć w każdej chwili, gdy odkręcimy zawór kranu, ale nie zawsze tak musi być. Mam tu na myśli skromne zasoby wody, jakimi dysponuje Polska (na tle państw zrzeszonych w Unii Europejskiej zajmujemy jedno z ostatnich miejsc w tym rankingu), a zmiany klimatu i zjawisko suszy, która dotyka nasz kraj regularnie w ostatnich latach - sprawiają, że w wielu gminach są okresy z ograniczonym dostępem do wody pitnej z sieci wodociągowej i woda dostarczana jest mieszkańcom beczkowozami. To nie są łatwe tematy, ale są naszą rzeczywistością, którą też potrzebujemy zobrazować naszym dzieciom.
Z doświadczenia wiem, że dzieci rozumieją o wiele więcej, niż nam się wydaje i wówczas mają okazję poczuć w sobie iskrę superbohatera, wzmacniając w sobie chęć zawalczenia o środowisko.
BW: Nawiązując do tematu picia wody i nawadniania – widzimy, że na rynku możemy znaleźć wiele produktów do picia. Oprócz samej wody są wody smakowe, napoje kolorowe czy izotoniki. Jak w tej mnogości ofert namówić dzieci do sięgnięcia właśnie po wodę?
AM: Mówiąc o naszych potrzeb związanych z dostępem do wody, naszą pierwszą myślą jest jej użycie do nawadniania naszych organizmów. Gdy poruszam ten temat, mówię uczestnikom moich warsztatów, aby nigdy nie oszczędzali wody na tę właśnie potrzebę. To szczególnie istotne w odniesieniu do dzieci, które od najmłodszych lat budują swoje nawyki, w tym w kwestii sięgania po wodę i dbania o dostarczanie sobie jej w wystarczających ilościach – co ma wpływ na utrwalanie zachowania w tym zakresie na przyszłość.
A jak namawiać dzieci do wybrania do picia właśnie wody? Mój sposób jest obrazowy – pytam dzieci czym podlewamy rośliny i co do picia podają swoim pupilom – odpowiedź jest jednogłośna: oczywiście wodę! Bowiem woda nawadnia wszystkie istoty żyjące najskuteczniej, nie dostarczając przy okazji barwników i, przede wszystkim cukru, który w nadmiarze nam szkodzi – tak samo, jak zaszkodziłby naszym roślinkom czy pieskom. To zawsze przekonujący argument.
A jeśli dziecko (lub my sami) nie lubi smaku wody – mamy wpływ na to ile i jakie dodatki dorzucimy do wody, aby ją „dosmaczyć”. Zapraszam na mój profil na Facebooku „Jesteś wodą”, gdzie w każdy wtorek poruszam temat nawadniania i często też podaję wskazówki jak serwować wodę, aby się z jej smakiem zaprzyjaźnić.
WB: Czy może Pani podpowiedzieć, gdzie znajdziemy dostęp do materiałów edukacyjnych o wodzie, z których mogą skorzystać placówki oświatowe lub sami rodzice i opiekunowie?
AM: Oczywiście! Ponieważ sama z warsztatami wszędzie nie dojadę, chętnie dzielę się gotowymi scenariuszami na realizację lekcji o wodzie. Takie scenariusze i propozycje doświadczeń udostępniają też niektóre Zakłady Wodociągowe na swoich stronach internetowych (sama miałam przyjemność kilka z nich przygotować). Propozycje gotowych doświadczeń publikuję na wspomnianym profilu „Jesteś wodą” – zapraszam do jego zaobserwowania i realizacji zabaw z wodą, które zainicjują rozmowę o wodzie.
Zachęcam, aby sięgać po takie doświadczenia, których przeprowadzenie wiąże się z poszanowaniem środowiska – z użyciem przedmiotów z drugiego obiegu lub takich, które będzie można ponownie wykorzystać i które nie szkodzą środowisku (w proponowanych przeze mnie ćwiczeniach nie używam np. brokatu czy sztucznych barwników). Ważne, aby użyte produkty po zrealizowaniu doświadczeń - mogły zostać rozdzielone (zgodnie z klasyfikacją odpadów), a jeśli to możliwe - aby wróciły do przyrody (np. ziemia, piasek czy żwir).
O ile pozwolą na to warunki pogodowe – lekcje o wodzie warto przeprowadzać w plenerze, dzięki czemu używana do doświadczeń woda, która niechcący się rozchlapie – zasili przyrodę. I co najważniejsze, zawsze namawiam do zbierania zużytej podczas doświadczeń wody i jeśli to możliwe do ponownego jej wykorzystania, np. do podlania roślin lub spłukania nieczystości w toalecie. Taka postawa jest kolejną inspiracją do oszczędzania wody, zarówno dla edukatorów, jak i młodych uczestników zajęć.
BW: Czy jest jakieś przesłanie, którym się Pani kieruje w komunikacji z dziećmi, którym warto podzielić się z innymi rodzicami i opiekunami?
AM: Tak, całym sercem podpisuję się pod cytatem, którego autorem jest Antoine de Saint-Exupéry: „Ziemi nie dziedziczymy po naszych przodkach, pożyczamy ją od naszych dzieci” – ważne jest więc, jak traktujemy środowisko, bowiem pozostawiamy je dla naszych dzieci. Każdy rodzic może być bohaterem dla swojego dziecka i pokazać, że można zawalczyć o lepszą kondycję Ziemi. Jak to zrobić? Zabierz swoje dziecko na spacer i zachęć do rozmowy o środowisku. Obserwujcie jak wygląda przyroda w Waszym sąsiedztwie i koniecznie zabierzcie ze sobą rękawiczki i worek na odpady – z pewnością będzie okazja do uprzątnięcia porzuconych śmieci z jakiegoś skwerku, okolic placu zabaw czy terenu w pobliżu rzeki - w myśl idei: „To nie nasze śmieci, ale nasz dom!”.
Powodzenia we wspólnych działaniach na rzecz środowiska i do zobaczenia gdzieś nad wodą!
BW: Dziękujemy bardzo za rozmowę.
Wpływ zmian klimatu na branżę wod-kan
Zmiana klimatu, to fakt, z którym musimy się pogodzić. Sami odczuwamy na własnej skórze wysokie temperatury, susze, czy brak opadów śniegu podczas zimy. Jaki wpływ na branżę wodno-kanalizacyjną mają zmiany klimatu? Jakie podjąć kroki, żeby w obliczu zmian, nie stracić na jakości wody i usługi? Odpowiedzi na te pytania, podczas wywiadu udzieliła dr inż. Edyta Łaskawiec, adiunkt w Katedrze Biotechnologii Środowiskowej Politechniki Śląskiej. Technolożka wody i ścieków, popularyzatorka nauki, autorka konta popularnonaukowego - @wastewater_based.doctor na platformie społecznościowej Instagram. Laureatka nagrody POPSCIENCE w 2024, w kategorii: myśl globalnie, działaj lokalnie – mieszkańcy województwa śląskiego. Autorka podcastu OkołoŚciekowo, który jest dostępny w serwisach strumieniowych Spotifiy i ApplePodcast.
WB: Jakie największe wyzwania stroją przed branżą wodno-kanalizacyjną?
E.Ł: Myślę, że w związku ze zmianą klimatu, przed branżą stoją trzy duże wyzwania. Po pierwsze niepewność odnośnie tego jaka skala zmian klimatycznych, a więc i ekstremalnych zjawisk pogodowych, może wpłynąć np. na lokalną infrastrukturę. Taka duża nieprzewidywalność zjawisk, powoduje, że trochę uczymy się jak na żywym organizmie. Kolejnym dużym wyzwaniem jest wysokoemisyjność obiektów i konieczność zmniejszenia emisji gazów na obiektach. I trzecie wyzwanie to, zagadka taka bardziej mikrobiologiczna, w jaki sposób zmiana klimatu wpłynie na procesy biologicznego oczyszczania ścieków z wykorzystaniem osadu czynnego. Trzeba poszukać rozwiązań, które wzmocnią technologię i sprawią, że będzie ona bardziej efektywna w obliczu zmian klimatycznych.
WB: Jak możemy się przygotować na zmiany klimatyczne, żeby nie tracić na jakości wody i usługi?
EŁ: Dobrym kierunkiem jest przede wszystkim planowanie infrastruktury tak, żeby kanalizację deszczową i sanitarną rozdzielać. Druga ważna kwestia to budowanie zbiorników retencyjnych po kątem wód opadowych. W Poznaniu zbiorniki retencyjne znajdują się pod rynkiem. W sytuacji, gdy są duże opady deszczu jest miejsce, gdzie ta woda może być magazynowana, a w późniejszym czasie wykorzystana. Zbiorniki retencyjne mogą pomóc w rozwiązaniu problemu powodzi błyskawicznej, czyli nagłego napływu ścieków do oczyszczalni. Głośno komentowanym przypadkiem była jakości wody w Sekwanie w Paryżu podczas ostatnich Igrzysk Olimpijskich. Fakt, faktem ze sporym opóźnieniem, bo dopiero teraz widać efekty, ale uruchomienie zbiornika retencyjnego, przyczyniło się do poprawy jakości wody w Sekwanie.
WB: Mówiła Pani o konieczności zmniejszenia emisji gazów. W jaki sposób możemy do tego dążyć, patrząc na oczyszczalnie ścieków?
EŁ: Oczyszczalnia ścieków jest takim skomplikowanym tworem, bo to co nas najbardziej niepokoi to nie jest sam dwutlenek węgla (CO₂) ale podtlenek azotu (N₂O) i metan (CH₄) – to dwa gazy, które są 200, 400 razy bardziej cieplarniane niż sam dwutlenek węgla. One faktycznie utrzymują się krócej w atmosferze, ale nadal stanowią poważne zagrożenie i wkład w globalne ocieplenie. Metan ma swój znaczący udział w produkcji biogazu z wykorzystaniem fermentacji beztlenowej. Ale badania pokazują, że jest dużo nieszczelności i wad w systemie. Warto skupić się nad szczelnością systemu i efektywnym wykorzystaniem biogazu, aby jak najmniej metanu przedostawało się do atmosfery. W przyszłości moglibyśmy wykorzystywać metan efektywnej, ponieważ teraz często te nadwyżki są po prostu spalane. Drugim problem jest podtlenek azotu, który powstaje w komorach biologicznego oczyszczania ścieków, procesach nitryfikacji-denitryfikacji. Badania naukowe pokazują, że zmiany klimatu mogą spowodować dodatkową emisję gazów cieplarnianych w oczyszczalniach ścieków, z tego względu jest to bardzo ciekawy temat badawczy. Ale myślę, że wiele czasu jeszcze upłynie, zanim uda nam się opracować jakieś metody manipulacji mikrobiologicznych, które rzeczywiście na poziomie mikrobiologicznym pomogą obniżyć emisję gazów w obiektach rzeczywistych. Technologie bardziej skupiają się na automatyzacji, sterowaniu ilością tlenu w komorach biologicznych, ponieważ to komory biologicznego oczyszczania są tymi, które wymagają dużych ilości tlenu na napowietrzanie, co przekłada się na wysoki pobór energii i rosnące koszty pracy obiektu. Dlatego często właśnie w tych procesach poszukuje się możliwości oszczędności. W latach 2021 – 2024 Politechnika Śląska w konsorcjum m.in. z Politechniką Wrocławską, uczestniczyła w projekcie polegającym na skróceniu procesu nitryfikacji (proces utleniania azotu amonowego do azotanów przez bakterie nitryfikacyjne), który mógłby być wdrożony przez Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji na oczyszczalni ścieków we Wrocławiu.
WB: W jaki sposób starano się skrócić czas procesów?
EŁ: Istota takiego procesu opiera się na wykorzystaniu kwasu azotowego (III) do inhibicji nitryfikantów drugiej fazy (NOB – Nitrite Oxidizing Bacteria) w wydzielonym reaktorze (selektorze), zasilanym strumieniem kwasu oraz osadem z ciągu głównego. „Pozbycie się” części mikroorganizmów – odpowiedzialnych za nitryfikację i wzmocnienie obecności bakterii drugiej fazy (AOB – Ammonia Oxidizing Bacteria) wyhodowanych na odciekach z odwadniania osadów, pozwala na skrócenie przemian związków azotu, jakie zachodzą w procesie denitryfikacji. Proces wymaga oczywiście zastosowania algorytmów sterowania napowietrzaniem w ciągu głównym, jednak oszczędności jakie może przynieść manipulacja procesem biologicznym w przypadku tak dużej oczyszczalni ścieków, może wynieść nawet 1 milion złotych rocznie.
WB: Trzeci problem jaki Pani wymieniła, to wpływ zmian klimatu na technologię.
EŁ: Intensywne opady deszczu, rozcieńczenie napływających ścieków do oczyszczalni, wpływ suszy, wysokich temperatur oraz inne czynniki bez wątpienia będą wpływać na efektywność technologii osadu czynnego. Musimy pamiętać, o tym że osad czynny to jest społeczność mikroorganizmów składająca się z różnorodnych grup – bakterii, grzybów, bezkręgowców, larw owadów. Szczególne znacznie mają tu złożone społeczności różnych rodzajów bakterii. Na ich bioróżnorodność składa się kilka czynników, w tym lokalizacja, strefa klimatyczna, warunki życia społeczności. Możemy powiedzieć, że społeczność osadów czynnych stanowi mikrobiologiczny odcisk palca ścieków. Duża część z tych mikroorganizmów jest dla nas zagadką stanowiącą „mikrobiologiczną ciemną materię”. Ponieważ są to mikroby, których badacze nie są na razie w stanie wyhodować w laboratorium, a mogą być tym czynnikiem sukcesu, odpowiadającym za efektywne usuwanie zanieczyszczeń, nie wiemy też jak mogą reagować na nowe, często dynamicznie zmieniające się warunki.
Myślę, że na gospodarkę wodno-ściekową powinniśmy patrzeć w sposób holistyczny postrzegając ją jako całość. Począwszy od jakości i ilości zasobów wodnych przez rozbudowę i modernizację infrastruktury wodno-kanalizacyjnej, aż po efektywne oczyszczanie ścieków i bezpieczeństwo dla zasobów wodnych. Każdy z tych elementów może zostać dotknięty przez skutki zmiany klimatu, co może spowodować pogorszenie jakości zasobów wodnych, zagrożenie dla środowiska i zdrowia ludzi.
WB: Dziękujemy za rozmowę.
”Dokąd płynie moja kupa?”
Dzieci mają różne pytania, na które czasami trudno nam odpowiedzieć. Z pomocą przychodzą książki, dzięki którym możemy wybrnąć z trudnych pytań typu: czemu niebo jest niebieskie, skąd się biorą dzieci. Małgorzata Zawilska-Rospędek, inżynier ochrony środowiska, projektantka oczyszczalni ścieków, autorka bloga ”Inżynier w zielonych okularach”, prywatnie: mama 3 dzieci, edukatorka, założycielka Chóru Mam, napisała książkę pt. ”Dokąd płynie moja kupa?”, z której mali, jak i duzi mogą dowiedzieć się co się dzieje z kupą, gdy spuścimy wodę.
1. Skąd taki pomysł na książkę?
Mój dziadek był pisarzem, historykiem. Dużo pisał o II wojnie świtowej, w której brał udział. Temat pisania książek był stale obecny w moim domu i ja też marzyłam o wydaniu swojej. Jak wydoroślałam, to marzenie poszło gdzieś na bok, aż do momentu kiedy 8 lat temu urodziło się moje pierwsze dziecko. Wtedy pomyślałam, że chciałabym napisać książkę dla dzieci. Zaczęłam się zastanawiać… Na czym ja się tak właściwie znam? O czym umiem opowiadać? Jednocześnie jakiej książki nie ma? Miałam takie poczucie, że na rynku wydawniczym jest taki tłok, że warto poszukać zupełnie nowego tematu. Jestem z wykształcenia inżynierem ochrony środowiska i moją pasją są procesy oczyszczania ścieków. Sprawdziłam rynek wydawniczy z książkami dla dzieci. Okazało się, że książek o samej kupie jest cała masa, natomiast żeby proces oczyszczania ścieków był omówiony, to tego właściwie nie ma. Owszem ten temat pojawiają się na marginesie w książkach o odpadach, na jednej lub dwóch stronach. Jednak nie ma książki, która całkowicie poświęcona jest procesowi oczyszczania ścieków. Znalazłam niszę dla siebie i postanowiłam ja wypełnić.
2. Czy takie tematy to wciąż temat tabu?
Tak, to jest temat tabu. Sama czuję się zakłopotana jak moje dziecko przynosi nową piosenkę z przedszkola: „…kupa, siku, kupa siku…”. Dlatego postanowiłam omówić drogę kupy z toalety do oczyszczalni od strony naukowej. Troszkę z przymrużeniem oka, a jednocześnie traktując to poważnie, bo to jest ważny temat. Przedstawiłam też sposoby, jak chcemy chronić środowisko przed skutkami np. tego, że w jednym miejscu bardzo dużo osób chce zaspokoić swoje potrzeby fizjologiczne. Uważam, że taka książka pomoże wielu rodzicom w rozmowach. Ale o tym, że to jest temat tabu, przekonałam się, w momencie kiedy moja koleżanka chciała przeczytać książkę w grupie przedszkolnej swojej córki. Niestety Pani się nie zgodziła. To było duże zaskoczenie, które mocno pokazało, że są osoby, dla których to jest temat tabu - nie do przejścia.
3. Jaka była reakcja ludzi? Dzieci, dorosłych?
Ogólnie z książkami dla dzieci jest tak, że one też musza podobać się rodzicom. Z wydawnictwem Dwukropek zastanawialiśmy się jak to zrobić, żeby rodzice też się tego nie wystraszyli i chyba się udało. Wielu moich znajomych regularnie wysyła mi zdjęcia, na których czytają książkę razem z dziećmi. Na różnych platformach (blogu, Facebooku) dostaje komentarze, że bardzo się podoba. To jest książka dla całej rodziny, dlatego że tam jest bardzo dużo rzeczy, o których rodzice też często nie wiedzą. My, koleżanki po fachu, wiemy jakie są procesy, wiemy dlaczego, z czym walczymy, co jest ważne a co nie. Natomiast to nie jest tak powszechna wiedza. Bardzo lubię w książkach naukowo-popularnych dla 5-7 letnich dzieci znajdywać nowe informacje, dzięki czemu wszyscy możemy nauczy się czegoś nowego. Bardzo lubię to, że dzieci nie boją się nowych, trudnych słów i pojęć. Po prostu przyjmują, że tak to jest, tak to działa. W początkowej wersji książki, w głównym tekście pojawiały się słowa: sendymetacja, koagulacja. Tego wydawca trochę się wystraszył i pojęcia te zostały przeniesione na koniec książki do słowniczka. Natomiast uważam, że ta dziecięca ciekawość poradziłaby sobie z tym, dlatego upierałam się żeby gdzieś to zostało, choćby w tym słowniczku.
4. Jak edukować? Jak dojść do młodych ludzi, dzieci?
Edukuję jak tylko mogę i gdzie tylko mogę. Prowadzę warsztaty, webinaria, audytowałam organizacje pozarządowe w zakresie oszczędzania zasobami, dbania o środowisko. Myślę, że szczególnie osoby związane z branżą (do czego bardzo zachęcam) mogą wiele zrobić - dzielić się swoją wiedzą, szczególnie tam gdzie jesteśmy, czyli w swoich rodzinach, po sąsiedzku. To czasami nie jest łatwe, czasami wśród swoich najbliższych mamy najmniejszy posłuch i autorytet. Może warto w tym momencie zapytać: „Słuchaj a może jak zmywasz to zakręcisz kran? Kiedy myjesz naczynia i dopiero do spłukiwania sobie odkręcisz? Co ty na to? Spróbujesz?” Jestem zwolenniczką sposobu komunikacji bez przemocy, czyli bez krytykowania. Okazuje się, że ludzie nie lubią otrzymywać rad, nie lubią takich komunikatów wprost, że coś robią źle. Jestem zaangażowana przez swojego bloga i przez warsztaty w szeroką edukację ekologiczną. Dzięki temu już dawno zrozumiałam, że narzucając, strasząc, powodując poczucie winy, niczego nie osiągniemy. Tylko dzięki szacunkowi wobec drugiej osoby i jej przekonań, a także zaakceptowaniu, że dla kogoś te zmiany mogą być trudne, że dana osoba może być przyzwyczajona, albo że po prostu nie umie inaczej, możemy przekonać innych do zmian. Ważne żeby być delikatnym, nie narzucać tylko inspirować.
Książka „Dokąd płynie moja kupa” autorstwa Małgorzaty Zawilskiej – Rospędek to pozycja, która powinna znaleźć się na półce z książkami u każdego dziecka. Powodów jest kilka. Po pierwsze to jedyna pozycja na rynku wydawniczym dla dzieci, która opisuje proces oczyszczania ścieków. Książka przedstawia drogę kupy z toalety, która musi przejść wiele etapów w oczyszczalni żeby stać się, zdatną do picia wodą. Po drugie napisana jest prostym, ale barwnym językiem, który wprowadza nowe słowa, definicje. Znaczenie ich poznamy w słowniczku na końcu książki. Po trzecie, informacje zwarte w książce są ciekawe dla dzieci, ale również zaskoczą rodziców. Dowiemy się między innymi co to jest sławojka, czy jak wytresować bakterie w oczyszczalni. Po czwarte rady dotyczące oszczędzania wody są praktyczne i można zastosować je u siebie w domu. Po piąte wydanie jest w twardej oprawie z pięknymi ilustracjami autorstwa Matteo Ciompallini. Po szóste, ta książka jest bardzo fajnym pomysłem na prezent.
Polecamy !
Niesamowita historia pieska „Skratki”.
Historia, którą chcielibyśmy Państwu opowiedzieć wydarzyła się dawno temu na naszej oczyszczalni ścieków w Będzinie. Ta historia to przykład, jak niesamowite i zaskakujące scenariusze pisze czasem życie. To był zwykły dzień pracy … wspomina jeden z pracowników oczyszczalni. Udaliśmy się na rutynowe czyszczenie kraty po burzy jaka wcześniej przeszła w Będzinie. Podczas wykonywania prac na obiekcie zauważyliśmy coś ciemnego leżącego na kratach, jakie służą do oczyszczania ścieków z większych zanieczyszczeń stałych. Gdy zbliżyliśmy się do miejsca znaleziska, okazało się że tym kształtem jest pies, który najprawdopodobniej wpadł do systemu oczyszczania ścieków i zatrzymał się na kratach. Piesek był tak wycieńczony i zestresowany, że nie miał szans na wydostanie się o własnych siłach. Psiak świadomy swojej sytuacji był przyjaźnie do nas nastawiony, więc nie zastanawialiśmy się długo i wyciągnęliśmy go z krat. Na szczęście nie było to trudne i nie potrzebowaliśmy żadnych dodatkowych narzędzi, które mogły pogłębiać zdenerwowanie u zwierzaka.
Uratowany w tak niecodzienny sposób pies od razu zaskarbił sobie sympatię pracowników oczyszczalni. Nie było również żadnych wątpliwości … do odnalezionego w takim miejscu i w takich okolicznościach pieska od razu przylgnęło imię „Skratka”. „Skratka” nie miała swojego miejsca na ziemi i pracownicy uznali, że na tak rozległym obiekcie jakim jest oczyszczalnia nie będzie brakowało miejsca, nawet dla tak niecodziennego członka załogi jak pies. Tak, tak … bo z przymrużeniem oka można powiedzieć, że „Skratka” stała się szybko członkiem załogi oczyszczalni, pomimo obowiązków i odpowiedzialności jakie się z tym wiązały. Nie mogło być inaczej, tym bardziej, że okazała się psem przyjaźnie usposobionym do ludzi. Szczególną sympatią obdarzyła dzieci i młodzież, które odwiedzały naszą oczyszczalnię w ramach wycieczek szkolnych, dziarsko oprowadzając gości i dumnie prezentując obiekty firmy. Zresztą, dzieci odwzajemniały to uczucie.

Samej zainteresowanej też spodobał się nowy dom, a wkrótce świat ujrzało dziewięć małych szczeniaczków. Jak się można domyślić maluchy szybko znalazły swoich opiekunów wśród pracowników firmy.

„Skratka” jest z nami do dziś. Od momentu kiedy nasz pupil został uratowany minęło już 10 lat. To dla psów sporo czasu. Kiedyś żwawo i dumnie oprowadzająca wycieczki „Skratka” obecnie mocno podupadła na zdrowiu. Na domiar złego historia lubi się powtarzać i na początku tego roku zdarzył się jej po raz kolejny nieszczęśliwy wypadek. „Skratka” wpadła do piaskownika na oczyszczalni i spędziła tam całą noc. Piesek miał jednak znów sporo szczęścia. Komora piaskownika była wyłączona z procesu przesyłu ścieków a pracownik porannej zmiany odnalazł ją i udzielił pomocy. To wydarzenie zostawiło jednak ślad na psychice psa i miało negatywny wpływ na i tak już zły stan jej zdrowia. „Skratka” wymaga obecnie sporo troski. Niezbędna jest również stała opieka weterynarza. Staramy się to wszystko pogodzić z obowiązkami służbowymi. To nie jest jednak łatwe … mówią pracownicy MPWiK. Mamy jednak nadzieję, że nasze wysiłki nie pójdą na marne i „Skratka” pozostanie jeszcze z nami mimo złego stanu zdrowia. Spojrzenie na tego psiaka i jego trudną, ale i szczęśliwą historię rozwiewa wszelkie wątpliwości i napawa optymizmem i przekonaniem, że siła jest w grupie, we wspólnych działaniach.